5 faktów o macierzyństwie, których nie wiedziałam w ciąży.
- paulinamarchewka
- 9 paź 2019
- 3 minut(y) czytania

Bycie w ciąży to niesamowite szczęście, ale też nie lada wyzwanie. Coś o tym wiecie kobietki!
Sama, w Anglii, naprawdę mocno chciałam się przygotować na bycie mamą. Czy to w ogóle jest możliwe?
Czytałam bestsellerowe książki, chodziłam na miesięczną szkołę rodzenia, oglądałam video na YT. Chciałam wiedzieć wszystko, ponieważ krążyła nade mną myśl, że będziemy wraz z partnerem tylko my, sami, bez porady i wsparcia.
Mimo tego były pewne rzeczy, o których nikt mi nie powiedział i się ich nie spodziewałam.
1. Dziecko nie jest tak delikatne jak myślisz.
Pamiętam jak oglądałam instruktaż na YT z dokładnej, pierwszej kąpieli mojego maluszka. Miałam w łzy w oczach na samą myśl, że ja też to będę musiała zrobić.
Trzymać w odpowiednim miejscu pod pachą, znać temperaturę wody czy pamiętać o każdym miejscu, takim jak pępek, szyja czy, każda fałdka.
Gdy po porodzie nastał dzień pierwszej kąpieli miałam rozłożoną książkę przed sobą; pięć razy przeczytałam tekst i ... spróbowałam.
Dziecko przecież musi być do spania umyte.
Udało się wszystko bez awaryjnych sytuacji, pomimo długiego i męczącego płaczu Lilii.
Z czasem zobaczyłam, że gdy pociągnę ją za rączkę podczas ubierania, masuję dzidzie oliwką i daje jej buziaki w brzuszek nie staje jej się krzywda, było mi wygodniej i bezstresowo opiekować się nią jak należy.
Teraz gdy ma 7 miesięcy upada, uderzy się, udrapnie i nadal ma uśmiech na twarzy.
2. Ciągłe wyrzuty sumienia i zmartwienie to chleb powszedni pierwszych miesięcy po porodzie.
Słyszałam o bezradności, smutku, płaczu, nawet krzyku i złości. To wszystko jest normalnym skutkiem ubocznym macierzyństwa, jednak cała miłość przelana na dziecko je niweluje. Moją najgorszą zmorą było poczucie winy i zmartwienie.
Dlaczego ona tak płacze? Co ja zrobiłam nie tak? Wypróbowałam już wszystkiego. Pewnie jej to zaszkodziło....
Mogłabym tych pytań i stwierdzeń wypisać dużo więcej.
Klasykiem wśród stresowych nawyków jest sprawdzanie czy dziecko oddycha, podchodzenie co 5 minut do łóżeczka w celu kontroli czy dzidzia śpi i usłyszenie płaczu, który nie istnieje. To normalne.
Okres, w którym poznajesz dziecko to nic innego jak szukanie i próbowanie metod na zaspokojenie jego potrzeb. Nie ma możliwości nie popełniania błędów, dzięki temu jesteśmy silniejsze i dobrze znamy swoje dziecko.

3. Jeżeli uda Ci się przespać więcej niż 3 godziny to jesteś zwycięzcą.
To nie żart.
Dziecko domaga się jedzenia średnio co 3 godziny, nawet w nocy. Ktoś musi je podać. Karmiące piersią nie mają lekko bo mleko matki szybciej jest trawione przez maluszka i muszą robić to częściej.
Pierwsze miesiące to prawdziwy survival. Każda Twoja potrzeba schodzi na dalszy plan - szybko biegniesz zrobić siusiu, jesz posiłki kiedy tylko masz możliwość, a w domu masz bałagan i stertę ubrań w koszu. Gdzie w tym wszystkim znaleźć czas na sen?
Każdy mówi:
Śpij wtedy kiedy dziecko śpi.
Gdyby to było takie proste. :) Moja rada? Dużo rozmawiaj z bliskimi, kładź się spać w tym samym czasie, co dziecko po kąpieli i pamiętaj ten okres nie trwa wiecznie!
4. Oglądanie kupy to jedno z najważniejszych zajęć.
Wielu rodziców się dziwi, że pierwsza kupka w pieluszce jest czarna. Ja to akurat wyczytałam, ale cała reszta... istna niewiadoma.
Kał dziecka to najprostszy sposób na zbadanie zdrowia Naszej pociechy. Podczas pierwszych miesięcy, kiedy chciałam, aby wszystko było idealnie sprawdzałam obrazy kup w internecie,opisy w książce, pstrykałam zdjęcia pieluchy dla Patryka i lekarza.
Niestety, czytanie w internecie informacji wprowadza Cię w stan kalkulacji, a zarazem filozofii. Jest tyle teorii i wątpliwości co do racji tej tezy, że chyba lepsza już jest niewiadoma. Dziecko nie zawsze zachowuję się podręcznikowo, a lekarz często odpowiada bezstresowo, że wszystko jest ok.
Jak żyć? Z każdym dniem rodzic nabiera większej pewności siebie i z czasem ten stan mija. U mnie to trwało ok. 4 miesięcy.
5. Polubisz siebie bez makijażu.
Pamiętam jak przed porodem obiecałam, że nie ważne jak będę zmęczona to moja buzia będzie wymalowana, włosy uczesane, a nogi ogolone. NIE ZAPUSZCZĘ SIĘ!
Będę z Wami szczera. Nie udało mi się to, ale wcale nie ubolewam.
Nagle człowiek sobie uświadamia jak mało mu tak naprawdę potrzeba.
Wymalowanie się równało się z poprawianiem makijażu w ciągu dnia i wieczornym demakijażem. Kiedy marzysz, aby jak najszybciej znaleźć się w łóżku po całym, męczącym dniu zmycie make up było naprawdę udręką.
Oczywiście miałam momenty, w których chciałam się uszykować, aby wyglądać kobieco.
Dużym plusem całej tej naturalności jest świadomość, że żeby zawsze wyglądać dobrze trzeba dbać o siebie od środka - zdrowa dieta, sport czy odpowiednia ilość wody każdego dnia. Nie jesteś wtedy uzależniona od fluidu i tuszu, zawsze czujesz się sobą.
Pełna akceptacja :)

Dzięki za poświęcony czas i do przeczytania wkrótce.
Kommentare