Jesteśmy 3 tygodnie w Polsce. Czy żałujemy?
- paulinamarchewka
- 18 wrz 2019
- 3 minut(y) czytania

Dokładnie 3 tygodnie temu zamknęliśmy rozdział w Wielkiej Brytanii, a nasze nogi wylądowały na lotnisku Ławica. Samo oczekiwanie na ten przyjazd było przepełnione niepewnością i stresem, ale znalazło się też sporo miejsca na podekscytowanie. :) Teraz znamy odpowiedź na wcześniej nurtujące nas pytania.
Co szokuje po tym czasie w Polsce? Co uwielbiamy, a co nam przeszkadza? Jak poradziliśmy sobie zaaklimatyzowaniem w nowym (lecz starym) miejscu?
1. Powody do szczęścia.
Od pierwszej sekundy obecności w Polsce z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Najbliżsi przywitali nas z czułością i ogromnym entuzjazmem. Niesamowita fala miłości oblała Nasze ciała- tego nic nie zastąpi. Rodzinę i przyjaciół mamy teraz "za rogiem", a nie tylko na messenger'ze.
Następnym wielkim plusem jest miejsce, w którym żyjemy czyli Poznań. Miasto ogromnych możliwości, wystarczy tylko dobrze patrzeć.
Jesteśmy zakochani w tym otoczeniu. Na każdym kroku widzimy nowoczesną architekturę, ale również renowacje tej wcześniejszej - Młyńska 12 czy kamienica na rogu ul. Garbar i Woźnej skradła moje serce. Sam fakt mieszkania w mieście pełnym życia daję sporo radości.
Niezależność i świadomość np. funkcjonowania w Państwie to kolejny atut mieszkania w swoim kraju. Chcemy się czegoś dowiedzieć - wpisujemy hasło w internecie, idziemy do odpowiedniej państwowej jednostki organizacyjnej i pytamy. W Wielkiej Brytanii na najzwyklejsze sprawy trudno było znaleźć odpowiedź i nie zawsze była ona oczywista.
Nigdzie nie jadłam pyszniej niż w stolicy wielkopolski. Czasami wręcz nie możemy się powstrzymać od jedzenia. To już nie jest zaspokojenie potrzeb, a czysta przyjemność. Doceniam Nasz kunszt gastronomiczny oraz wystrój miejsc w Poznaniu. To naprawdę poziom na skale międzynarodową.
Przystosowanie miasta do udogodnień dla maluchów pozytywnie zaskakuję. Pokój rodzinny w Starym Browarze jest rewelacyjny nie tylko pod względem wystroju, ale i posiada nawet mikrofalówkę. Tramwaje bez problemu pomieszczą nawet 5 wózków, w tym inwalidzkie, a zawsze chodź jedno wejście jest z taborem niskopodłogowym. Dla mnie to bardzo ważne bo mamy dość ciężki sprzęt.
Liczne parki w tym botaniczne czy nawet Narodowe, jeziora, place zabaw oraz lasy to kolejny plus do szczęścia. Przez cały pobyt za granicą nie zanurkowałam w jeziorze bo tam ludzie się w nich po prostu nie kąpią. Kiedy pojechałam do Kiekrza to skok do wody był najbardziej wyczekiwaną czynnością. Takie otoczenie to świetna możliwość na spędzenie rodzinnego czasu i teraz, i w przyszłości.

2. Każdy kij ma dwa końce.
Patrząc teraz na punkt pierwszy widzę, że jest dość obszerny. Każda osoba, która mieszkała w mieście wie, że to ma dużo zalet, ale i też wad. Żyjąc w małym miasteczku takim jak Grantham trzeba było się przestawić znów na tętniące i bijące miejsce. Liczba wchodząca i wychodząca do komunikacji miejskiej, wąskie uliczki, gdzie jest sporo ludzi np. Rynek Jeżycki, sygnały karetek czy klaksonów, kolejki w sklepach i marketach oraz brak wolnej ławki w parku to tylko niektóre problemy dnia codziennego.
Możliwość wyjścia w każdej chwili do sklepu generuje większe koszty. Wcześniej ustalaliśmy sobie zakupy z góry na tydzień i trzymaliśmy żywność w zamrażarce. Chcielibyśmy mocno do tego wrócić, ponieważ nie panujemy nad budżetem domowym dokupując to i owo.
Ceny w Polsce są dość wysokie. W Anglii nie patrzyliśmy na nie robiąc zakupy. Dziś zapisuję wszystkie obciążenia rachunku w aplikacji Manager Wydatków i liczę każdą złotówkę, aby poszukać oszczędności na wakacje czy czarną godzinę.
Brak aktywności fizycznej mocno dopadła mnie już podczas pakowania do Polski z powodów braku czasu. Aktualnie mija miesiąc bez jogi. Jutrzejszy dzień to wielki powrót na matę :)
Odzwyczailiśmy się od krzyczących ludzi na ulicy i bezdomnych proszących o 50 gr czy poznańskiego ćmika. Teraz słysząc robotnika wydzierającego się na całą ulicę:
- Kuu*wa! - bolą mnie uszy i robię wielkie oczy. Wiem, że dwa lata temu by mi ta sytuacja nie przeszkadzała.
Mentalność ludzi jest różna. Z jednej strony sąsiedzi są bardzo pomocni, każdy zwraca się do siebie z szacunkiem i pogodą ducha, z drugiej narzekanie na wszystko, szukanie problemu oraz wtrącanie się z buciorami do czyjegoś życia to chleb powszedni. Widzę różnicę poziomu radości oraz zadowolenia z małych rzeczy we mnie, a w ludziach, których spotykam w miejscach publicznych. To mnie dotyka najbardziej bo prawdopodobnie przed wyjazdem byłam po tamtej stronie.

Pomimo tych wad, odpowiedź na pytanie tytułowe jest prosta - nie żałujemy.
Chciałabym, aby ten post w przyszłości kogoś zmotywował do powrotu do ojczyzny, rozwiać wątpliwości.
Często ludzi się obawiają o kwestie finansową, ale dobry start i rozważne podejście do finansów pozwoli na spokojne życie i w Naszej Polsce.
Dzięki za poświęcony czas i do przeczytania wkrótce! :)
Comments